- Wczoraj przypadała spłata odsetek w kwocie 107 mln USD od skarbowych obligacji wyemitowanych przez Rosję, których nabywcami byli inwestorzy zagraniczni i w związku z tym minister finansów tego kraju Anton Siluanov poinformował, że w związku z sankcjami kwota ta może być wypłacona w rublach po kursie ustalonym przez bank centralny.
Spłata zobowiązań wrażonych w USD w walucie krajowej (w tym przypadku w rublach), to złamanie warunków umów regulujących zadłużenie kraju na rynkach międzynarodowych, taka sytuacja jest określana technicznym bankructwem.
Najważniejszą konsekwencją tej sytuacji dla Rosji będzie całkowita utrata zaufania rynków finansowych, co spowoduje kolejną falę odpływu kapitału zagranicznego z tego kraju, a w konsekwencji dalszą dewaluację rubla.
- Sytuacja posiadaczy rosyjskich obligacji skarbowych będzie się pogarszać w kolejnych dniach, ponieważ już na przełomie marca i kwietnia przypadają kolejne wypłaty odsetek o znacznie większych niż wczoraj wartościach.
W dniu 31 marca Rosja ma zapłacić prawie 360 mln USD odsetek, natomiast 4 kwietnia aż 2 mld USD i zapewne tak jak wczoraj, rosyjskie ministerstwo finansów zaproponuje inwestorom ich wypłatę w rublach.
Oczywiście tego rodzaju pożyczki są przez inwestorów zabezpieczane w różny sposób (najczęściej w postaci ubezpieczenia- tzw. CDS) ale niektóre podmioty sektora finansowego w Europie Zachodniej są mocno zaangażowane na rosyjskim rynku.
- Trzeba przy tym wyjaśnić że Rosja ma ogromne zasoby dewizowe szacowane na ok. 640 mld USD ale w związku z sankcjami wprowadzonymi przez UE i wspartymi przez USA, W. Brytanię, Kanadę, Korę Południową, a nawet Szwajcarię, blisko połowa tych rezerw jest zablokowana w bankach centralnych tych krajów.
Rosja nie może więc z tych zablokowanych korzystać i mimo tego, że reżim Putina przez lata przygotowywał się do wojny z Ukrainą i powiększał rezerwy dewizowe, to nie spodziewał się tak daleko idących posunięć sankcyjnych, które sięgną i po nie.
Oczywiście w dyspozycji rosyjskiego rządu jest pozostała cześć rezerw, a także bieżące wpływy ze sprzedaży ropy, gazu i innych surowców, szacowane na ok. 2mld USD dziennie, więc o pełnej niewypłacalności, trudno jeszcze teraz mówić.
Ale w związku z tym, że koszty prowadzenia wojny są ogromne i są szacowane na około 20-25 mld USD dzienne, to rząd za pośrednictwem banku centralnego blokuje wypływ jakichkolwiek zasobów dewizowych z kraju, nawet kosztem utraty wiarygodności finansowej.
- W związku z tym że sankcje nałożone na Rosję obowiązują zaledwie od kilkunastu dni, na razie chodzi o blokadę wypłat dla inwestorów zagranicznych stosunkowo niewielkich sum ale tego rodzaju problemy będą narastać z tygodnia na tydzień.
Bowiem tylko rosyjskie banki i firmy pożyczyły u zagranicznych inwestorów kwotę około 400 mld USD i w kolejnych miesiącach te długi i odsetki od nich, trzeba będzie spłacać i to w twardej walucie, a nie w rublach.
A przecież największe i najbardziej atrakcyjne rosyjskie spółki notowane na giełdzie w Londynie bardzo straciły na wartości w ciągu ostatnich trzech tygodni, a wartość niektórych walorów spadła wręcz do poziomu „śmieciowego”.
Jak oszacował Bloomberg wartość 23 rosyjskich spółek notowanych na giełdzie w Londynie (w tym banków), spadła aż o 572 mld USD, a obroty akcjami niektórych z nich, zostały zawieszone.
Na przykład wartość akcji Sbierbanku w ciągu ostatniego tygodnia spadła o 99%, Gazpromu o 94%, producenta stali Severstal prawie o 100%, Rosnieft Oil o 79%, innego potentata naftowego Lukoil o 99%.
W tej sytuacji spłata odsetek od pożyczek zaciągniętych przez te podmioty i to walutach zagranicznych w zasadzie nie będzie możliwa.
Z kolei według Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego w rosyjskie obligacje skarbowe są najbardziej zaangażowane francuski Societe Generale, austriacki Raiffeisen i włoski Unicredit, co będzie stanowiło spore wyzwanie dla całej strefy euro i Europejskiego Banku Centralnego.