Szef gabinetu byłych komisarzy Hubner i Lewandowskiego straszy blokadą środków z budżetu UE

  1. Wczoraj dziennik „Rzeczpospolita” napisał, że Marc Lemaitre dyrektor generalny ds. polityki regionalnej w KE, powiedział na posiedzeniu Komitetu Regionów w poprzednim tygodniu (zasiadają tam przedstawiciele polskich samorządów w połowie reprezentowanych przez opozycję), że w związku z zastrzeżeniami do reformy sądownictwa w Polsce, płatności środków z budżetu UE dla Polski nie będą realizowane przez Komisję Europejską.

Przypomnijmy, że pod koniec czerwca komisarz ds. spójności Elisa Ferreira przyjechała do Polski i podczas tej wizyty zakończono negocjacje dotyczące Umowy Partnerstwa, na podstawie której są negocjowane i popisywane programy sektorowe (będzie ich 9) i 16 programów regionalnych dotyczących wieloletniego budżetu na lata 2021-2021.

Według informacji przekazanych przez ministra Grzegorza Pudę 4 programy sektorowe zostały już zawarte, ba przekazano do Polski już środki na tzw. pomoc techniczną w ramach tych programów, pozostałe są negocjowane, 16 programów regionalnych negocjują także marszałkowie województw.

Z budżetu na lata 2021-2027 wypłacane są także środki przeznaczone na dopłaty bezpośrednie dla polskich rolników w latach 2021-2022 w oparciu o dotychczasowe zasady Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), a od roku 2023 w ramach zmienionej WPR czyli Krajowych Planów Strategicznych (polski plan został już zatwierdzony przez KE razem ze środkami finansowymi na najbliższe 5 lat w kwocie ponad 15 mld euro).

 

  1. Wypowiedź dyrektora Lemaitre jest więc dezinformacją i świadomą ingerencją w polską politykę, wprost opowiedzeniem się unijnego urzędnika po stronie polskiej opozycji, która jak widać po wczorajszych wpisach na portalach społecznościowych na ten temat, wyglądała tej informacji „jak kania dżdżu”.

Można więc podejrzewać tego unijnego urzędnika o świadomą ingerencję w polską politykę, ponieważ jak się okazuje było on szefem gabinetów dwóch polskich komisarzy Danuty Hubner i Janusza Lewandowskiego, którzy obecnie są europosłami z list Platformy.

A ponieważ zarówno oni jak inni europosłowie opozycji inspirowali w ciągu ostatnich 7 lat kilkadziesiąt debat w PE i byli współautorami przynajmniej 14 rezolucji przeciwko Polsce, to być może inspiracja dla tego unijnego urzędnika, żeby mówić o możliwości zablokowania środków z budżetu UE dla Polski, mogła pochodzić także od nich.

 

  1. Jasne stanowisko w sprawie przekazywania środków budżetowych dla Polski w imieniu KE, wyrażał po wielokroć komisarz ds. budżetu Johannes Hahn, ostatnio 18 września podczas konferencji prasowej po tym jak została podjęta decyzja o zasygnalizowaniu Węgrom, możliwości zablokowani środków z Funduszu Spójności.

Komisarz Hahn pytany wtedy, czy w podobnej sytuacji może się znaleźć także Polska, powiedział „w przypadku Polski nie ma wystarczająco bezpośredniego związku pomiędzy problemami sądownictwa, a zagrożeniami dla funduszy unijnych”.

Jak podkreśla z kolei komisarz Janusz Wojciechowski, od tej wypowiedzi komisarza Hahna „nic się nie zmieniło, KE nie podejmowała żadnych rozmów, ani decyzji w sprawie środków budżetowych dla Polski”.

 

  1. Oczywiście w związku z realizacją przez Platformę strategii „ulica i zagranica”, są prowadzone działania czołowych polityków tej partii, europosłów, w tym samego Donalda Tuska, aby blokować środki unijne dla Polski.

Rozpoczęto od środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO), minęło już ponad rok jak Polska ten plan złożyła w Komisji Europejskiej, kolejne 3 miesiące od momentu kiedy KE pozytywnie go zaopiniowała, a mimo tego środki są w dalszym ciągu politycznie blokowane.

Być może teraz Platforma podjęła starania, aby blokować także środki z budżetu UE, szczególnie Funduszu Spójności, chodzi o znacznie wyższą kwotę niż przypadku KPO , bowiem aż o 75 mld euro.

Nie ulega bowiem wątpliwości, że taka ewidentnie pozaprawna blokada środków dla Polski, może być formą pomocy dla Donalda Tuska, który ponad rok temu, dostał zadanie „odsunięcia PiS od władzy” i stara się je realizować.

Kalkulacja jest mniej więcej taka, nie przekażemy środków Polsce, obciążając odpowiedzialnością za to rząd PiS, przynajmniej część wyborców tzw. środka, się od tej partii odwróci, co pozwoli opozycji wygrać wybory i wrócić do władzy.

Tego rodzaju kalkulacja jest jednak błędna, polski rząd takiego szantażu nie zaakceptuje, co więcej nawet KE nie może tak ostentacyjnie łamać unijnego prawa i politycznie decydować komu przekazuje środki unijne, a komu nie.