Czy będzie polskie veto w sprawie trzech nowych podatków UE?

  1. W najbliższy poniedziałek w Parlamencie Europejskim, odbędzie się debata nad sprawozdaniem dotyczącym wprowadzenia w UE trzech nowych podatków, które miałby zapewnić finansowanie spłaty pożyczki w wysokości 750 mld euro, zaciąganej na finansowanie programu Next Generation EU, a także finansowanie Społecznego Funduszu Klimatycznego, który ma być utworzony w najbliższym czasie w związku z wejściem w życie pakietu rozwiązań w ramach Fit for 55.

Chodzi o skierowanie do unijnego budżetu w postaci tzw. nowych zasobów własnych, 25% dochodów z handlu uprawnieniami do emisji CO2 (teraz w całości są one dochodami budżetów w państwach członkowskich), przynajmniej 75% wpływów (PE chce docelowo 90%), z tzw. podatku od śladu węglowego (CBAM), oraz 15% od zysków dużych i rentownych przedsiębiorstw wielonarodowych, wynikającego z porozumienia państw należących do OECD i grupy G-20.

Podatki te miałby wejść w życie od 1 stycznia 2026 roku i jak szacuje Komisja Europejska w zależności od ostatecznego ich kształtu oraz cen uprawnień do emisji CO2 w latach 2026-2030, przynosiłby średniorocznie od 16-18 mld euro.

 

  1. Ponieważ na posiedzeniach komisji w PE (monetarnej, budżetowej), sprawozdanie to uzyskało miażdżące wręcz poparcie, zapewne także w ostatecznym głosowaniu na sali plenarnej, które odbędzie się w najbliższą środę, przyjęte zostanie dużą większością.

W przypadku tych trzech nowych rodzajów zasobów własnych, nie powinno być żadnych wątpliwości, że chodzi o podatki, w związku z tym ostateczne decyzje Rady Unii Europejskiej w tej sprawie, powinny być podejmowane jednomyślnie (a więc każdy kraj ma prawo weta).

Z punktu widzenia interesów takiego kraju jak Polska, poparcie dla tych podatków, nasuwa wiele poważnych wątpliwości, od tych zasadniczych o charakterze traktatowym, do tych o charakterze ekonomicznym, podatki te łamią bowiem zasadę solidarności i obciążają bardziej kraje mniej zamożne, niż te bogatsze.

 

  1. Art 311 Traktatu o funkcjonowaniu UE (TFUE), dopuszcza wprawdzie pozyskiwanie przez UE niezbędnych środków do należytego finansowania swoich polityk ale muszą one spełniać między innymi zasady, sprawiedliwego podziału pomiędzy państwa członkowskie, a także neutralnego wpływu na konkurencyjność i zrównoważony wzrost gospodarczy.

Przynajmniej dwa z tych proponowanych rozwiązań podatkowych (ETS i CBAM), tych dwóch zasad nie spełniają, bowiem zdecydowanie mocniej obciążają państwa mniej zamożne, niż te bogatsze.

Wiadomo bowiem, że obydwa podatki, są związane z zakupem pozwoleń na emisję (wprowadzenie CBAM jest związane ze stopniową likwidacją darmowych pozwoleń na emisję CO2), a to oznacza silniejsze obciążenie krajów, które tych pozwoleń potrzebują więcej (tak jak Polska, która ma energetykę opartą na węglu).

 

  1. Niestety ta zasada sprawiedliwego rozdziału obciążeń pomiędzy poszczególne państwa członkowskie, została złamana przy wprowadzeniu już od stycznia 2021 roku tzw. opłaty od nieprzetworzonego plastiku, która jest pierwszym składnikiem nowego zasobów własnych UE (została wprowadzona jako opłata środowiskowa, więc nie wymagała zgody wszystkich państw UE, to oczywiście fortel od dawna stosowany w UE, żeby pozbawić prawa do veta kraje członkowskie).

Kraje mniej zamożne, takie jak Polska, także ze względu na krótszy czas członkostwa w UE, dopiero teraz finalizują inwestycje związane z pełnym przetwarzaniem użytkowanego plastiku, nawet po wprowadzeniu pewnych korekt w tej nowej opłacie środowiskowej (na rzecz krajów mniej zamożnych), są krajami nią mocniej obciążonymi.

Polska zapłaciła w 2021 roku blisko 430 mln euro tej opłaty i w związku z tym, że całość wpłat od 27 krajów wyniosła blisko 5,5 mld euro, to stanowiło to blisko 8% całości wpływów, podczas nasz udział w unijnym PKB stanowi niecałe 3% (w 2022 roku to nasze obciążenie nieznacznie wzrośnie z 1,69 mld zł do 1,75 mld zł).

 

  1. Nowe podatki będą więc mocniej obciążać kraje mniej zamożne, podczas gdy dotychczasowy system dochodów UE, oparty o składkę zależną od poziomu DNB kraju członkowskiego, mimo istniejących ciągle rabatów dla najbardziej zamożnych krajów, był zdecydowanie bardziej sprawiedliwy (każdy kraj płacił ok. 1% wartości swojego DNB).

Podnosiłem ten argument podczas wielu posiedzeń komisji budżetowej w której pracuję ale zarówno eksperci, którzy przygotowywali dla KE opracowania w tej sprawie, a także przedstawiciele KE z komisarzem Hahnem włącznie, bagatelizowali ten problem.

Jednak jak wynika z analizy obciążeń od nieprzetworzonego plastiku, które funkcjonuje od dwóch lat, jest ono dla takiego kraju jak Polska, znacznie mniej korzystne i to mimo wynegocjowanego przez nasz kraj rabatu, niż składka obliczana od naszego DNB.