Czy Ursuli von der Leyen nie powinno być wstyd, po decyzji Japonii o pomocy dla Polski?

1. Kilka dni temu w Polsce przebywał premier Japonii Fumio Kishida, który po powrocie z Kijowa (Polska umożliwiła odbycie podróży z Przemyśla do Kijowa i z powrotem), spotkał się z premierem Morawieckim i prezydentem Dudą. Po spotkaniu z premierem Morawieckim, premier Kishida zapowiedział, że wobec rosnącego obciążenia Polski w związku z agresją Rosji na Ukrainę, Japonia zdecydowała o specjalnym traktowaniu naszego kraju i przekazywaniu nam tzw. pomocy rozwojowej. Wprawdzie Polska ze względu na poziom rozwoju gospodarczego nie kwalifikuje się do pomocy o tym charakterze ale Japonia po zapoznaniu się z rozmiarami pomocy jaką Polska kieruje na Ukrainę zdecydowała się nasz kraj wspomóc przy użyciu specjalnych środków. 2. To podejście premiera Japonii do Polski, powinno zawstydzić przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, która w tym samym czasie, decyduje się wręcz szykanować nasz kraj. Przypomnijmy, że Komisja Europejska nie ustaje w wysiłkach aby wspólnie z opozycją obalić rząd Zjednoczonej Prawicy, wcześniej w oparciu o strategię „ulica i zagranica”, a teraz uczestnicząc w kampanii wyborczej po jej stronie. KE cały czas zgłasza zastrzeżenia do praworządności w Polsce, na podstawie „wsadu informacyjnego”, który dostarcza jej opozycja w naszym kraju, ba stosuje różnego rodzaju sankcje, które co tu dużo ukrywać, poważnie nas osłabiają. Takim sankcjami było nałożenie kar finansowych w związku z kopalnią i elektrownią Turów, czy Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, ale także polityczne blokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). 3. Kary nałożone na Polskę w tych dwóch wyżej wymienionych sprawach, mają ewidentnie charakter polityczny o czym świadczy, nie tylko sposób ich nałożenia (np. w sprawie Turowa jako tzw. zabezpieczenie, nałożone przez jedną sędzię, która natychmiast po tej decyzji odeszła na emeryturę), ale także ich wysokość. W sprawie Turowa było to 0,5 mln euro dziennie, w sprawie Izby Dyscyplinarnej to aż 1 mln euro dziennie i to są kary, które po pierwsze, nigdy w historii UE nie zostały zastosowane, po drugie, są zupełnie nie współmierne do zastrzeżeń zgłaszanych do naszego kraju. Ba w tym drugim przypadku, mimo likwidacji Izby Dyscyplinarnej w lipcu poprzedniego roku, KE nie zaprzestała naliczania kar, choć ma w tej sprawie wolną rękę ze strony TSUE, co więcej Polska zwróciła się do KE z wnioskiem o ich zablokowanie, na który do tej pory nie ma odpowiedzi. 4. Sprawa blokowania polskiego KPO, ma także polityczny charakter, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, parokrotnie w publicznych wypowiedziach, bez skrępowania, dawała temu wyraz. To ona w czerwcu poprzedniego roku przyjechała do Polski z pozytywną opinią KE o naszym KPO, mówiąc, że już teraz nic nie stoi na przeszkodzie aby uruchomić procedury związane z pozyskaniem środków, ale po powrocie do Brukseli, nastraszona przez przeciwników Polski w PE, zbieraniem podpisów pod wnioskiem o jej odwołanie, gwałtownie zmieniła zdanie w tej sprawie. To ona także mówiła, że z radością przywita w Brukseli na jesieni tego roku Donalda Tuska, jako premiera polskiego rządu, co więcej jest przekonana, że wtedy znikną przeszkody do przekazania Polsce środków z KPO. 5. W sytuacji kiedy cały cywilizowany świat uważa Polskę za kluczowy kraj do wspierania Ukrainy, ale także budowania bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO, Komisja Europejska niestety, nie ustaje w szykanowaniu naszego kraju. Wcześniej mówił o tym prezydent USA Joe Biden, a była już amerykańska ambasador Georgette Mosbacher, określiła unijne zastrzeżenia do praworządności w Polsce jako absurdalne i wyraziła żal, że UE daje wiarę tym kłamstwom, przypisując im wręcz rosyjską inspirację. Teraz premier Japonii decyduje się przekazywać Polsce pomoc rozwojową, choć jesteśmy krajem rozwiniętym, a Komisja Europejska zdaje się nie dostrzegać, tych wszystkich decyzji światowych gospodarczych potęg. Czy przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, nie powinno być wreszcie wstyd, w związku z ciągłym szykanowaniem Polski?