Politycy Platformy wierzą, że „od maszerowania” poprawią się im sondaże

  1. Przewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Borys Budka w wywiadzie na antenie radia Tok FM stwierdził, że marsz zwołany przez Donalda Tuska na 4 czerwca do Warszawy, będzie miał pozytywny wpływ na sondaże jego partii.

Budka powiedział miedzy innymi „Ja jestem przekonany, że takim mocnym impulsem będzie marsz 4 czerwca. To symboliczna data, która stanie się pewnym początkiem, jeśli chodzi właśnie o kampanię wyborczą i wierzę, że ten marsz i wakacyjna praca przyniosą rezultaty w sondażach ale przede wszystkim w wyniku wyborów”.

To rzeczywiście magiczne myślenie, a już akcentowanie przez Budkę symboliki 4 czerwca w sytuacji kiedy to właśnie obecny przywódca Platformy, był jednym z głównych aktorów nocnego odwołania rządu Jana Olszewskiego, zakrawa wręcz na masochizm.

 

  1. Przypomnijmy, że w połowie kwietnia przewodniczący Platformy Donald Tusk wezwał swoich zwolenników na 4 czerwca o godz. 12 do Warszawy na marsz, jak to określił we wpisie „przeciwko, drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską”.

Media wspierające Platformę, natychmiast podchwyciły ten apel i zaczęły nie tylko reklamować to przedsięwzięcie, ale także wywierać naciski na liderów innych partii opozycyjnych, aby ci zadeklarowali w nim udział.

Opornych publiczne dyscyplinowano, ale wszystko wskazuje na to, że złamać dała się tylko Lewica i jej lider Włodzimierz Czarzasty, natomiast przywódcy PSL-u i Ruchu Polska 2050, mimo nacisków, odmówili udziału w tym przedsięwzięciu.

 

  1. Zwołanie tej manifestacji w Warszawie przez Tuska jest z jednej strony przyznaniem się do porażki jeżeli chodzi o skuteczność jego spotkań ze zwolennikami w poszczególnych województwach, z drugiej natomiast wybór jego terminu na 4 czerwca, to przypomnienie swojej znaczącej roli w obaleniu rządu Jana Olszewskiego.

Przypomnijmy, że na początku rządów Zjednoczonej Pawicy już w grudniu 2015 roku ówczesny lider Platformy Grzegorz Schetyna ogłosił swoją partię „opozycją totalną” i sformułował strategię walki z rządem, którą określił „ulica i zagranica”.

Ale po paru latach organizacji manifestacji ulicznych przez Platformę i związane z nią różne zaprzyjaźnione stowarzyszenia, „ulica się wypaliła”, na kolejne protesty przychodziło coraz mniej osób, aż w naturalny sposób, one wygasły.

Wydawało się więc, że skutecznym sposobem na aktywizację zwolenników będzie objazd kraju przez Tuska i innych polityków Platformy i mimo tego, że liczne spotkania z wyborcami, odbyły się już w kilku województwach, to notowania tej partii utrzymują się na poziomie 25-27% poparcia.

Organizacja manifestacji w Warszawie jest więc zakwestionowaniem skuteczności tych spotkań i powrotem do realizacji wcześniejszej strategii związanej „z ulicą”, choć jej realizacja przez kilka lat, także notowań Platformie nie poprawiła.

 

  1. Przypomnijmy także, że 4 czerwca przypada 31. rocznica odwołania rządu Jana Olszewskiego, pierwszego rządu, który został wyłoniony po w pełni wolnych wyborach parlamentarnych, które odbyły się jesienią 1991 roku.

Donald Tusk wtedy jako przewodniczący Kongresu Liberalno- Demokratycznego, brał w tym obalaniu rządu J. Olszewskiego aktywny udział, do historii przeszła jego wypowiedź zarejestrowana na słynnym filmie „Nocna zmiana” w jednym z sejmowych gabinetów, gdzie zebrali się liderzy partii uczestniczących w tej akcji „Panowie policzmy głosy”.

Nadzieja przewodniczącego klubu parlamentarnego Platformy Borysa Budki, że zwołany na 4 czerwca marsz w Warszawie, w sytuacji kiedy ta data ma tak negatywne konotacje dla lidera Platformy, świadczy nie tylko o magicznym myśleniu czołowych polityków tej partii, ale także jej kompletnej pustce programowej.