Mocno rosną koszty obsługi unijnego długu, w budżecie na lata 2021-2027 brakuje na to środków

  1. W tym tygodniu w Parlamencie Europejskim odbyła się debata nad dwoma sprawozdaniami, jednym dotyczącym kosztów obsługi długu, zaciągniętego w związku z finansowaniem Funduszu Odbudowy, drugie z kolei dotyczyło tzw. drugiego koszyka zasobów własnych czyli nowych unijnych podatków.

Szczególnie alarmistyczny był wydźwięk pierwszego sprawozdania przygotowanego przez przewodniczącego komisji budżetowej PE Johana Van Overtveldta, członka naszej frakcji ECR, zresztą byłego ministra finansów belgijskiego rządu.

Podkreślał on, że już od poprzedniego roku koszty obsługi długu, są wyraźnie wyższe niż zakładano kiedy powstawała koncepcja Funduszu Odbudowy, co więcej w związku z kolejnymi podwyżkami stóp przez Europejski Bank Centralny (EBC), będą one jeszcze wyższe.

Ponadto przewodniczący komisji budżetowej podkreślił, że Komisja Europejska z niejasnych powodów nie chce dostarczyć Parlamentowi danych, pokazujący rzeczywisty wzrost tych kosztów, w związku z tym w sprawozdaniu znajdują się wielkości szacunkowe.

 

  1. Zabierałem głos w tej debacie i w sprawie pierwszego sprawozdania, podkreśliłem, że zmaterializowały się obawy o znacznie wyższych kosztach obsługi długu funduszu Next Generation UE, na przykład z przewidywanych na 2023 roku 1 mld euro, wyniosą prawie 2,4 mld euro, w kolejnych latach będą jeszcze wyższe, wydaje się że w latach 2021-2027, będą co najmniej 2 razy wyższe, niż przewidywane wcześniejszej 15 mld euro.

Podkreśliłem jednak, że powinny być one jednak finansowane w ramach istniejących instrumentów w tym przede wszystkim, instrumentu elastyczności, natomiast w rozpoczynającym się przeglądzie śródokresowym WRF, powinniśmy się skoncentrować przede wszystkim na wygenerowaniu funduszu na pokrycie kosztów związanych z agresją Rosji na Ukrainę (koszty związane z uchodźcami, konsekwencjami wojny dla sektora rolnego, rozbudowa infrastruktury technicznej na granicach UE z Ukrainą, czy bezpieczeństwo granic zewnętrznych UE).

Koszty te w głównej mierze poniosły i ciągle ponoszą państwa członkowskie w tym w szczególności tzw. państwa frontowe, w tym mój kraj Polska w wysokości co najmniej 2,5% PKB, natomiast ich refundacja do tej pory ze strony UE jest w zasadzie symboliczna.

 

  1. W drugiej kwestii czyli tzw. nowych zasobów własnych, zwróciłem uwagę, że nowe podatki zawarte w tzw. I koszyku propozycji KE w szczególności tzw. środowiskowe (udział w ETS, CBAM), mocniej obciążają kraje mniej zamożne, niż kraje bogate, a wiec dokładnie odwrotne niż obecna składka liczona od Dochodu Narodowego Brutto (DNB) poszczególnych krajów członkowskich.

Dodałem, że jest to niezgodne z Protokołem 28 do Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) i w związku z tym nie może być poparty przez mój kraj Polskę.

Zwróciłem także uwagę, że takie propozycje zawarte w tzw. I koszyku jak przekazanie 25% wpływów z ETS do budżetu UE, oznaczają pozbawienie takiego kraju jak Polska, dużej części dochodów z tego tytułu, a tym samym poważnie utrudni nam realizację unijnej polityki klimatyczno- energetycznej.

Natomiast jeżeli chodzi o tzw. II koszyk dochodów własnych, nad którym pracuje KE, to Polska oczekuje, że znajdą się w nim propozycje związane z działalnością wielkich firm na rynku cyfrowym i finansowym, które czerpią korzyści z funkcjonowania na wielkim unijnym rynku, liczącym przecież blisko 450 mln konsumentów.

 

  1. Niestety wszystko wskazuje, że bardzo trudno będzie wygenerować dodatkowe środki na obsługę długu w ramach istniejącego wieloletniego budżetu i stąd zapewne pojawią się propozycje KE, aby na te koszty złożyły się państwa członkowskie dodatkową składką.

Dla Polski jest to propozycja nie do przyjęcia, podobnie jak proponowane przez KE uszczuplenie dochodów ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 (ETS UE) i skierowanie ich części do budżetu unijnego.