Tusk chwali się programem 800 plus i podwyżką dla nauczycieli, ale na kwotę wolną już zabraknie?

  1. Wczoraj w Senacie po spotkaniu z kandydatami na ministrów przewodniczący Platformy Donald Tusk z jednej strony straszył rozliczeniami, z drugiej chciał przekazywać dobre wiadomości. Zaczął od deklaracji, że od 1 stycznia 2024 roku będzie wypłacane świadczenie 800 plus na każde dziecko, tyle tylko, że zapomniał dodać, że program 500 plus (a od 1 stycznia przyszłego roku 800 plus),  jest sztandarowym programem rządu Zjednoczonej Prawicy realizowanym od kwietnia 2016 roku, a w maju 2023 prezes Jarosław Kaczyński, ogłosił, że świadczenie to zostanie podniesione do 800 zł na każde dziecko. Nowelizacja ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci została znowelizowana w sierpniu 2023 roku, a w projekcie budżetu złożonym do Sejmu pod koniec września tego roku przez rząd Mateusza Morawieckiego, zawarta jest kwota 63 mld zł na jego realizację. W tej sytuacji deklaracja Tuska, że od 1 stycznia jego rząd będzie wypłacał świadczenie 800 plus, jest wręcz śmieszna, przecież gdyby tego nie robił, łamałby wspomnianą wyżej ustawę. Nie jest to więc żaden jego sukces, tylko obowiązek realizacji programu wprowadzonego przez Prawo i Sprawiedliwość, co więcej gdyby chciał ten program ograniczyć, obniżyć wartość tego świadczenia, albo go wręcz zaniechać wypłat, musiałby nowelizować ustawę i gdyby nawet udało mu się ją przeprowadzić przez Parlament, to zawetowałby ją prezydent Andrzej Duda, a już nowo utworzona większość nie ma 276 głosów, żeby to weto odrzucić.

 

  1. O ile na wypłatę podwyższonego świadczenia 800 plus w budżecie państwa na 2024 rok są zagwarantowane środki finansowe, natomiast podwyżkę płac dla nauczycieli przewidziano w wysokości 12,3%, a więc pozostałe ponad 17% trzeba będzie w budżecie „znaleźć”. Całość podwyżki to koszt przynajmniej 25 mld zł rocznie, a po deklaracji, że podwyżka będzie dotyczyła także nauczycieli akademickich i nauczycieli w przedszkolach, kwota ta zapewne przekroczy 30 mld zł. A więc trzeba będzie „znaleźć” przynajmniej dodatkowe 20 mld zł i jeżeli rzeczywiście nowy rząd podejmie taką decyzję, to w autopoprawce, którą będzie musiał złożyć do projektu budżetu przygotowanego przez rząd Mateusza Morawieckiego, musi dokonać poważnych cięć innych wydatków budżetowych.

 

  1. W tej sytuacji Tusk musiał przyznać ,że deklaracja wyborcza o wprowadzeniu w ciągu pierwszych 100 dni podwyższenia kwoty wolnej od podatku PIT do 60 tysięcy złotych, nie będzie możliwa. Rzeczywiście koszt wprowadzenia takiego rozwiązania to dodatkowe przynajmniej 35 mld zł i wręcz trudno sobie wyobrazić, aby rząd mógł sobie pozwolić na utratę takiej wielkości dochodów budżetowych więc, ta deklaracja wyborcza nie zostanie zrealizowana ani w 2024 roku, ani w kolejnych latach. Po zapewnieniu, że będzie podwyżka płac dla nauczycieli, Tusk już nawet nie wspomniał o kolejnej swojej deklaracji wyborczej dotyczącej 20% podwyżki płac dla pracowników sfery budżetowej. Rząd Morawieckiego zaplanował w wydatkach budżetowych środki na podwyżki płac w całej budżetówce w wysokości 12,3%, więc do 20% brakuje ponad 7 punktów procentowych środków i to także dodatkowe miliardy złotych.

 

4. Zapewne więc już w pierwszych dniach funkcjonowania rządu nowej większości, będziemy się coraz częściej dowiadywali, że nie ma szans na realizację większości obietnic wyborczych zarówno Platformy jak i partii koalicyjnych. Za to są zapowiedzi rozliczania Prawa i Sprawiedliwości, powoływania zespołów polityków i prokuratorów, które będą stawiać\zarzuty, likwidacji wielu ważnych instytucji polskiego państwa, czyli igrzyska, w sytuacji kiedy gołym okiem widać, że są coraz większe problemy „z chlebem”.