- W wywiadzie dla dziennika „Fakt” obecny prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS)Zbigniew Derdziuk, mówi wprost „wiek emerytalny został niesłusznie obniżony”. Przypomnijmy, że obecny prezes ZUS kierował tą instytucją w czasie poprzednich rządów Donalda Tuska, dokładnie w latach 2009-2015, a więc dokładnie w tym okresie kiedy ówczesna koalicja PO-PSL, zdecydowała się podwyższyć wiek emerytalny. To właśnie ta instytucja pod kierownictwem ówczesnego prezesa przygotowywała różnego rodzaju wyliczenia i argumenty, żeby natychmiast podwyższyć wiek emerytalny kobiet i mężczyzn, bo inaczej „zawali się” system finansowy Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Wiemy, że po obniżeniu wieku emerytalnego przez rząd PiS nic takiego się nie stało, co więcej od kilku lat mamy do czynienia z najwyższym poziomem pokrycia składką wypłacanych emerytur i rent (w roku 2022 ten poziom wyniósł aż 85%, a w roku 2023 prawie 84%).
- Przypomnijmy, że w połowie sierpnia w wywiadzie dla Onetu minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, najpierw podkreśliła, że wiek emerytalny kobiet w Polsce jest najniższy w Europie, a następnie dodała, że różnica w wieku emerytalnym kobiet i mężczyzn jeżeli chodzi o kraje UE, występuje tylko w Polsce i w Rumunii. A więc skoro tylko Polska i Rumunia odstają pod względem wieku emerytalnego kobiet od tego unijnego „wzorca”, to pierwszym krokiem powinno być jego zrównanie z wiekiem emerytalnym mężczyzn, a więc podwyższenie o 5 lat. Ale konkluzją tych rozważań minister Pełczyńskiej -Nałęcz (przypomnijmy wskazaną na to stanowisko przez Ruch Hołowni), było stwierdzenie, że w przyszłości konieczne będzie podniesienie wieku emerytalnego, zarówno kobiet jak i mężczyzn.
- Przypomnijmy także, że jeżeli chodzi o podniesienie wieku emerytalnego w roku 2012, to ówczesny premier Tusk i koalicja PO-PSL, zdecydowali się na jego podwyższenie o 2 lata dla mężczyzn i 7 lat dla kobiet (odpowiednio z 65 lat do 67 lat i z 60 lat do 67 lat), a w przypadku rolników aż o 12 lat dla kobiet i 7 lat dla mężczyzn (odpowiednio z 55 lat do 67 lat i z 60 lat do 67 lat).W tej sprawie oszukano wyborców, bowiem w kampanii wyborczej na jesieni 2011 roku, czołowi politycy Platformy, zarówno urzędujący premier Tusk jak i ówczesny prezydent Komorowski, gorąco zaprzeczali, że chcą podwyższać wiek emerytalny. Gdy tylko wygrali wybory parlamentarne w 2011 i stworzyli po raz drugi rząd koalicji PO-PSL, natychmiast rozpoczęli przygotowania do podwyższenia wieku emerytalnego, a stosowne ustawy zostały przyjęte już wiosną 2012 roku, a weszły w życie od 1 stycznia 2013 roku.
- Trzeba przy tym podkreślić, że nie była to zwykła reforma jak do tej pory próbują tłumaczyć wprowadzenie tego rozwiązania, politycy Platformy i PSL-u, ale zerwanie obowiązującej wiele lat umowy społecznej. Rządząca wówczas koalicja PO-PSL wręcz przysłowiowym „walcem”, forsowała to rozwiązanie, mimo ogromnego oporu społecznego, sprzeciwu wszystkich organizacji związkowych, ale także opinii wielu ekspertów. Ówczesna koalicja PO-PSL, odrzuciła wniosek o referendum w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego złożony przez NSZZ „Solidarność”, poparty przez blisko 2 mln obywateli, podpisami zebranymi przez Związek.
- Co więcej podczas debaty w tej sprawie w Sejmie, Donald Tusk zdecydował się wręcz na otwartą konfrontację z „Solidarnością”, przedstawicieli związkowców nie wpuszczono na galerię sejmową, choć pod Sejmem demonstrowało ich ponad 10 tysięcy. Ponadto, zabierając głos w tej debacie Donald Tusk użył słów „byle pętak” adresując je do przewodniczącego związku Piotra Dudy (przestawiającego wniosek o referendum w Sejmie), co związkowcy odebrali jako atak na wszystkich tych, którzy pod projektem się podpisali i byli gotowi wręcz szturmować budynki sejmowe. Tylko przytomność umysłu przewodniczącego związku Piotra Dudy, który zaapelował do związkowców o zachowanie spokoju, spowodowała, że nie do szło do zamieszek i być może brutalnej akcji policji, która w dużych ilościach została zgromadzona na terenie Sejmu i była przygotowana do pacyfikacji protestujących.
- Zaledwie po 9 miesiącach rządzenia ekipa Tuska, tym razem głosem prezesa ZUS, wraca do starej śpiewki, że jeżeli chodzi o zróżnicowanie wieku emerytalnego, Polska jest wyjątkiem w krajach UE i w związku z tym, tę sprawę trzeba „uporządkować”. Wygodnym pretekstem, może być unijna procedura nadmiernego deficytu, obowiązująca od następnego roku, żeby z niej wyjść, trzeba wyraźnie ograniczyć wydatki budżetowe, a podniesienie wieku emerytalnego, pozwoliłoby zaoszczędzić przynajmniej kilkanaście miliardów złotych rocznie, dotacji z budżetu do systemu ubezpieczeń społecznych.