Debata w sprawie Brexitu - stanowiska stron bez zmian

  1. Wczoraj w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się debata poświęcona wyjściu W. Brytanii z Unii Europejskiej zakończona przyjęciem rezolucji, z której wynika, że nie będzie ustępstw ze strony UE-27.

Zabierałem glos w tej debacie i sugerowałem, żeby przez najbliższe 40 dni, które pozostały do wyjścia W. Brytanii jednak negocjatorzy z obydwu stron spróbowali przynajmniej zmienić deklarację polityczną będącą załącznikiem do wynegocjowanej umowy, w której powinny znaleźć się zapisy łagodzące skutki dotyczące tzw. backstopu.

  1. Zwróciłem uwagę na trzy moim zdaniem najbardziej negatywne konsekwencje wyjścia W. Brytanii z UE bez umowy

 - niepewność co do praw obywateli UE-27 mieszkających na terenie W. Brytanii, w umowie były one zagwarantowane na takim samym poziomie jak dotychczas (chodzi aż o 3,2 mln obywateli UE-27 mieszkających w Brytanii i 1,2 mln Brytyjczyków mieszkających na terenie UE)

 - prawdopodobny brak w kolejnych unijnych budżetach rocznych kwoty około 50 mld euro, które W. Brytania zgodziła się zapłacić jako zobowiązanie z lat 2019-2020, a także część zobowiązań po roku 2020

 - problemy w handlu z W. Brytania, UE 27 ma ogromną nadwyżkę w handlu z W. Brytanią, w 2017 roku wynosiła ona około 100 mld funtów

  1. Przypomniałem, że czołowym eksporterem na rynek brytyjski są Niemcy (eksport wartości ok. 70 mld GBP), Holandia ( 40 mld GBP), Francja (27 mld GBP), Belgia (25 mld GBP) i Włochy (19 mld GBP), także mój kraj Polska ma nadwyżkę w handlu z W. Brytanią w wysokości kilku miliardów.

Brak porozumienia oznacza, że ten handel będzie musiał być prowadzony w oparciu o reguły WTO, a więc z wprowadzeniem ceł, kontyngentów wwozowych, czy innych ograniczeń pozataryfowych.

Dodałem ,że choćby z tych trzech powodów należałoby także ze strony UE27, dążyć do tego aby j wyjście W. Brytanii z UE odbyło się jednak na podstawie wynegocjowanej umowy, ze zmienioną deklaracją polityczną, w której znajdą się gesty dobrej woli skierowane do W. Brytanii.

  1. Przypomnijmy także, że rozpoczynając swoje premierowanie pod koniec lipca ,Boris Johnson zapewnił Brytyjczyków, że „W. Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej, nadszedł bowiem czas na działanie, na podejmowanie decyzji, na odważne przywództwo”.

Stwierdził także, że „jest gotowy zawrzeć nową umowę z UE” jak to zgrabnie ujął „bez problemu granicy w Irlandii” ale podkreślił także, że „jest gotowy na odmowę negocjacji przez Brukselę” i zaraz mocno podkreślił, że „wtedy W. Brytania wyjdzie bez umowy”.

Przy tej okazji jakby mimochodem stwierdził, że „w takiej sytuacji będziemy mieli 39 mld funtów (około 44 mld euro) na wsparcie brytyjskiej gospodarki i finansowanie dodatkowych programów społecznych” (chodzi o zobowiązania finansowe jakie W. Brytania w umowie z UE zobowiązała się zapłacić na rzecz unijnego budżetu).

  1. Wygląda na to, że obydwie strony „okopały się” na swoich pozycjach i żadna z nich nie zamierza ustąpić.

Wczorajsza debata pokazała, że strona Komisji i większości parlamentarnej nie ma pogłębionej refleksji na temat negatywnych skutków bezumownego Brexitu i w konsekwencji zgody na elastyczne podejście do oczekiwań Brytyjczyków.

Można było odnieść wrażenie, że największe grupy polityczne liczą na to, że Boris Johnson się ugnie i poprosi o przełożenie daty wyjścia W. Brytanii o kolejne 3 miesiące (do końca stycznia przyszłego roku), a w tym czasie obędą się w W. Brytanii przedterminowe wybory i sytuacja polityczna w tym kraju ulegnie zmianie.