- Wczoraj Komisja Europejska ogłosiła w ramach tzw. pakietu wiosennego semestru europejskiego, że wobec Polski zostanie wszczęta unijna procedura nadmiernego deficytu, w związku z tym, ze deficyt sektora finansów publicznych przekroczył w 2023 roku 5,1% PKB. To zaskakujące, że KE umieściła Polskę w grupie 7 krajów UE objętych tą procedurą, w sytuacji kiedy w poprzednim roku przeznaczyliśmy blisko 4,1% PKB na obronę narodową, a tego rodzaju wydatki (dokładnie wydatki na zakupy uzbrojenia), zgodnie z konkluzjami Rady Europejskiej z jesieni poprzedniego roku, o które zabiegał ówczesny premier Mateusz Morawiecki, nie powinny być zaliczane do deficytu budżetowego, a w konsekwencji także do deficytu sektora finansów publicznych. Nowo utworzonej koalicji nie udało się także wykonać ubiegłorocznych dochodów budżetowych, zamiast planowanych w wysokości blisko 602 mld zł, osiągnięto tylko 574 mld zł , między innymi dlatego, że cześć dochodów z VAT z grudnia 2023 roku, przerzucono na styczeń 2024 roku (przy pomocy mechanizmu przyśpieszonych zwrotów tego podatku), co dodatkowo powiększyło ubiegłoroczny deficyt o ponad 0,5 pkt procentowego PKB.
- Odliczenie wydatków na zakupy uzbrojenia (przynajmniej 1,5% PKB), a także wykonanie ubiegłorocznego budżetu zgodnie z planem, obniżałoby deficyt poniżej 3% PKB, a wtedy Polska nie byłaby objęta procedura nadmiernego deficytu. Okazuje się jednak, że Donald Tusk, który w grudniu poprzedniego roku stanowczo twierdził podczas sejmowego expose, że „ mnie nikt nie ogra w Brukseli”, jednak ograć się dał i to koleżance partyjnej Ursuli von der Leyen, którą kilka dni temu to on zaproponował na szefową Komisji Europejskiej w następnej kadencji. Niestety ta bardzo niekorzystna dla Polski decyzja KE dobitnie pokazuje, że obietnice Donalda Tuska, zarówno te dotyczące spraw krajowych jak i unijnych, są niewiele warte, żeby przypomnieć tylko sprawę kwoty wolnej od podatku PIT w wysokości 60 tys zł, czy też benzyny po 5,19 zł, a teraz tę „ mnie nikt w Brukseli nie ogra”. Być może to„ danie się ograć” będzie służyło Tuskowi w kraju, to tego aby mieć usprawiedliwienie, że nie realizuje obietnic wyborczych, a nawet musi złamać swoją zapowiedź „nic co dane nie będzie zabrane” i już w przyszłorocznym budżecie pojawią się propozycje cięć w wydatkach społecznych.
- Jakie będą konsekwencje uruchomienia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski dowiemy się z zaleceń jakie zostaną sformułowane wobec Polski we wniosku do Rady Unii Europejskiej, bo to ona ostatecznie podejmie decyzję w tej sprawie. Zapewne określona zostanie tzw. mapa drogowa z propozycjami trwałego zejścia poziomu deficytu sektora finansów publicznych z obecnych 5,1% PKB do poziomu poniżej 3% zgodnie z regułami Traktatu z Maastricht. Być może zostanie w ten sposób zostanie ustalona coroczna wartość redukcji deficytu sektora finansów publicznych (np. o 0,5% PKB), co będzie oznaczało konieczność cięć w wydatkach publicznych w projektach ustaw budżetowych na kolejne lata. Trudno będzie także ścieżka umieszczania w corocznych budżetach nowych wydatków, na każdy taki przypadek proponowany przez polski rząd, będzie konieczne uzyskanie zgody Komisji Europejskiej.
- Przypomnijmy, że obecna procedura nadmiernego deficytu, nie jest pierwszą wobec naszego kraju, ta poprzednia została wprowadzona przez Komisję Europejską wobec Polski w 2009 roku, także podczas rządów Platformy i PSL-u. Program naprawczy jaki wprowadził ówczesny rząd Donalda Tuska, polegał między innymi na podniesieniu stawek podatku VAT tych tzw. obniżonych z 3% do 5%, a także z 7% do 8% oraz stawki podstawowej z 22% do 23%. Ponadto ówczesny rząd zdecydował się na podniesienie wieku emerytalnego o 7 lat dla kobiet (z 60 lat do 67 lat) i dla mężczyzn o 2 lata (z 65 lat do 67 lat), co pozwoliło ograniczyć wydatki na świadczenia emerytalne. Wreszcie zdecydowano także przejąć ponad 150 mld zł z Otwartych Funduszy Emerytalnych i przekazać je do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, co ostatecznie doprowadziło do likwidacji II filaru ubezpieczeń społecznych wprowadzonego reformą z 1999 roku.
5.W ten sposób historia zatoczyła koło, 14 lat temu podczas rządów Platformy i PSL-u wprowadzona została przez KE procedura nadmiernego deficytu, teraz też już po pół roku rządzenia Platformy w koalicji z Trzecią Drogą i Lewicą, KE znowu prowadza identyczną procedurę. Tak się jakoś składa, że jak rządzi Platforma z koalicjantami to zaraz w budżecie brakuje pieniędzy, a podatki zamiast płynąć do budżetu szerokim strumieniem, płyną coraz bardziej wąską strużką, wygląda więc na to, że wraca klątwa ministra Rostowskiego „ piniędzy nie ma i nie będzie”.