1. Wczoraj w wielu miastach kierowanych przez samorządowców wywodzących się z Platformy w ramach ogłoszonego wcześniej protestu, wygaszono na godzinę światła w niektórych miejscach publicznych.
W ten sposób opozycyjni samorządowcy, chcą wyrazić swój sprzeciw, wobec zapowiedzianego przez rząd weta w unijnych negocjacjach budżetowych, co ich zdaniem pozbawi samorządy środków na rozwój w następnych kilku latach.
To kolejny protest samorządowców reprezentujących partie opozycyjne, wielu z nich nie radzi sobie z problemami zarządzania ,spotęgowanymi także skutkami pandemii koronawirusa, w związku z tym stara się za wszelką cenę przerzucić na rząd odpowiedzialność za swoje niepowodzenia.
Samorządowcy tylko w tym roku protestowali już między innymi w związku ze znacznym spadkiem dochodów ich budżetów spowodowanych skutkami pandemii, brakiem dodatkowego wsparcia dla szpitali dla których są organem założycielskim, czy zamykaniem placówek oświatowych w związku z pandemią.
2. Oczywiście brak środków unijnych samorządom w Polsce nie grozi, niezależnie od tego czy negocjacje budżetowe zakończą się do końca grudnia podczas prezydencji niemieckiej, czy też przedłużą się one na następny rok, kiedy prezydencję w UE obejmie najpierw Portugalia, a w drugiej połowie roku Słowenia.
Jeżeli prezydencja niemiecka nie zamknie negocjacji budżetowych, to automatycznie rozpoczyna się w UE tzw. prowizorium budżetowe, co oznacza, że 2021 roku będzie realizowany budżet identyczny jak ten z 2020 roku, a wiec jego wydatki po stronie płatności sięgną 140 mld euro, a wszyscy beneficjenci w tym także samorządy, otrzymają należne im środki finansowe.
W sytuacji zaś kiedy negocjacje budżetowe w 2021 roku zamknie prezydencja portugalska albo słoweńska, wtedy rozpocznie się realizacja wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 i związanego z nim Funduszu Odbudowy.
3. Zresztą samorządowcy mają wyraźne problemy z wydatkowaniem środków finansowych z obecnej perspektywy finansowej czyli budżetu na lata 2014-2020, w ramach którego do 16 programów regionalnych trafiło ponad 31 mld euro.
Tymi programami zawiadują samorządy województw, poziom wykorzystania środków przeznaczonych na ich realizację jest bardzo zróżnicowany ale średnio wynosi około 80%, choć znajdujemy się przecież w ostatnim roku obecnej perspektywy finansowej.
Wprawdzie w polityce regionalnej obowiązuje tzw. zasada n+3, czyli środki przypadające na dany rok można ostatecznie rozliczyć nawet 3 lata później, nie ma więc obaw, że przepadną jakieś środki skierowane do samorządów ale zaprezentowane wyżej dane o poziomie ich wykorzystania, dobitnie świadczą, że samorządy nie cierpią na brak pieniędzy pochodzących z unijnego budżetu.
4. Nieprawdziwym argumentem jest także duży spadek dochodów samorządów wywołany pandemią koronawirusa.
Tak się składa, że na początku października ministerstwo finansów opublikowało raport dotyczący finansów jednostek samorządu terytorialnego (JST) za I półrocze 2020 roku w porównaniu z I półroczem 2019, co pokazuje między innymi wpływ na nie skutków pandemii koronawirusa.
Raport jest oparty o sprawozdania z wykonania budżetów JST za I półrocze (przygotowanych przez samorządy) i wynika z niego że łączne ich dochody były wyższe niż w analogicznym okresie roku ubiegłego o około 25 mld zł (w I półroczu 2019 roku lekko przekraczały 200 mld zł, w I półroczu tego roku przekroczyły 225 mld zł).
Wprawdzie o 5% mniejsze są wpływy z PIT, o 4% wpływy z CIT, ale o 1% są wyższe wpływy z podatku od nieruchomości, a bardzo wyraźnie wzrosły dotacje z budżetu państwa dla jednostek samorządu terytorialnego aż o 32%, a subwencja ogólna (w tym oświatowa) wzrosła o 10%.
5. Dobrze byłoby więc, żeby samorządowcy wywodzący się z opozycji, zamiast zajmować walką z rządem pod byle pretekstem, zajęli się jednak sprawnym zarządzaniem i zaspakajaniem potrzeb swoich mieszkańców.
Z tym sprawnym zarządzaniem bywa bardzo różnie w skali całego kraju ale już prezydenci dużych miast wywodzący się z Platformy, nie specjalnie mogą się pochwalić sukcesami w tym zakresie.