Czyżby politycy unijni wreszcie zrozumieli, że Rosja może stosować wobec UE szantaż gazowy?

  1. Okazuje się, że gwałtowny wzrost cen gazu na rynku europejskim, spowodował, że czołowi urzędnicy unijni, zaczęli wreszcie publicznie mówić, że Moskwa może wykorzystywać dostawy gazu do nacisku politycznego na Europę Zachodnią.

Właśnie w ostatni poniedziałek na konferencji „Europa 2022”, odbywającej się w Niemczech, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, „że Kreml używa dostaw gazu jako środka nacisku politycznego, dlatego Europa musi uzyskać większą niezależność energetyczną i współpracować z wiarygodnymi dostawcami gazu”.

Dodała także, że „Rosja najwyraźniej nie jest zainteresowana zwiększeniem dostaw gazu do Europy, mimo jego rekordowej ceny i dużego zapotrzebowania na ten surowiec, co jest bardzo dziwnym sposobem prowadzenia biznesu”.

W konkluzji stwierdziła, że „budujemy z USA partnerstwo na rzecz bezpieczeństwa energetycznego, które przede wszystkim dotyczy zwiększenia dostaw skroplonego gazu LNG, rozmawiamy także z innymi producentami gazu, np. z Norwegią na temat zwiększenia dostaw do Europy”.

 

  1. Można by cytując polskie przysłowie stwierdzić, że „lepiej późno niż wcale” ale nie ulega wątpliwości, że instytucje unijne zaczynają się budzić ze swoistego letargu w postrzeganiu działań Gazpromu na rynku gazowym krajów Unii Europejskiej.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości, który doświadczał traktowania dostaw gazu jako swoistej politycznej broni wobec Polski, ostrzegał od kilku lat instytucje unijne, a także głównego promotora rosyjskiego gazu w UE-Niemcy, że Nord Stream2 zostanie wykorzystany jako narzędzie nacisku politycznego.

Teraz koniecznością oddania tego gazociągu do użytku poza prawem unijnym, szantażowane są wszystkie kraje Europy Zachodniej, bowiem ceny gazu wzrosły najpierw grudniu poprzedniego roku 10-krotnie, a teraz „tylko” 5-krotnie na skutek działań Gazpromu, prowadzonych od lata poprzedniego roku.

Przywódca Rosji Władimir Putin mówi wprost do przywódców krajów Europy Zachodniej, odblokujcie natychmiast Nord Stream2, podpisujcie długoterminowe umowy na dostawy gazu z Gazpromem, a ceny gazu wyraźnie spadną.

 

  1. W sytuacji kiedy w środku zimy zapasy gazu w tych krajach, są na minimalnych poziomach, Putin może dyktować warunki zarówno Zachodowi, a gdy zostanie oddany do użytku Nord Stream2, ma w szachu także Ukrainę, której spokojnie może zakręcić kurek, mimo tego, że ten kraj za dostawy gazu płaci nawet przed ich dostarczeniem.

Rozumieją to instytucje unijne, czego wyrazem są publiczne wypowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej, miejmy nadzieję, że zrozumieją to także nowe władze niemieckie, które do tej pory stały wręcz murem za Gazpromem.

Ta zmiana stanowiska czołowych polityków unijnych wobec działań Gazpromu, być może wynika także z faktu, że w sposób wręcz gwałtowny rośnie niezadowolenie społeczne w związku z gwałtownym wzrostem cen nośników energii, głównie gazu i energii elektrycznej.

 

  1. To właśnie Polska jest doskonałym krajem do naśladowania jeżeli chodzi o politykę uniezależniania się od dostaw gazu z Rosji, mimo tego że na tej drodze napotkała bardzo wiele przeszkód, zarówno wewnętrznych jaki zewnętrznych.

Budowa i oddanie do użytku Gazoportu, a także bliskie już oddanie do użytku gazociągu Baltic Pipe, dają duża szansę, żeby od 1 stycznia 2023, Polska była mogła się obyć bez gazu dostarczano z Rosji.

W ten sposób definitywnie kończy się możliwość szantażu gazowego naszego kraju, który po wielokroć był stosowany przez Gazprom, szczególnie w okresie jesienno- zimowym, kiedy zapotrzebowanie na gaz rosło i trzeba było negocjować dodatkowe jednorazowe dostawy.

Pojawia się szansa, że także UE zdecyduje się pójść „polskim śladem”.